figuraPolitechniczna wieża jest już prawie gotowa. W przyszłym tygodniu na Politechnikę Gdańską przyjedzie zegar wieżowy o średnicy przekraczającej dwa metry. Natomiast 7 maja na 18-metrowej wieży zamontowana zostanie mierząca 2,65 m złocona figura Alegorii Nauki.

 

W księdze, którą trzyma Alegoria umieszczony zostanie akt odbudowy, bo wieża wraca na Gmach Główny po 67 latach.


Całą społeczność akademicką i sympatyków Politechniki Gdańskiej zapraszamy na tę uroczystość w poniedziałek, 7 maja o godz. 13.00 na parking sąsiadujący z Gmachem Głównym.

Pamiątkowy akt podpiszą znamienici goście: Bogdan Borusewicz, prof. Michał Kleiber, prof. Jerzy Buzek, prof. Barbara Kudrycka, arcybiskup metropolita gdański – Sławoj Leszek Głódź, prof. Henryk Krawczyk – rektor Politechniki Gdańskiej oraz byli rektorzy naszej uczelni. Warto dodać, że uroczystość towarzyszyć będzie obchodom jubileuszu pracy naukowej profesora – senatora Edmunda Wittbrodta.

Gorącym zwolennikiem rekonstrukcji wieży jest znamienity architekt, dr inż. Wiesław Czabański, który zaprojektował nową wieżę z wielką starannością, a wcześniej wydeptał ścieżkę do gabinetu rektora, by przekonać go o zasadności tak dużego wydatku. Swoim autorytetem wspierał go prof. Bolesław Mazurkiewicz, były rektor PG w latach 1987–1990, gorący patriota, któremu na sercu głęboko leżało piękno naszej Alma Mater.

– Nawiązałem kontakt z biblioteką główną Uniwersytetu w Hanowerze, który jest uniwersytetem chrzestnym naszej uczelni, funkcjonuje w nim archiwum Politechniki Gdańskiej. Stamtąd otrzymałem wiele materiałów dotyczących budynku głównego PG, wieży oraz wieńczącej ją figury. Mnóstwo dokumentów archiwalnych zdobyłem dzięki Muzeum Architektury w Berlinie – mówi prof. Bolesław Mazurkiewicz.

Wygląd zniszczonej w 1945 roku wieży odtworzył dr inż. arch. Wiesław Czabański z Wydziału Architektury, rozrysowując milimetr po milimetrze konstrukcję i detale. Doktor Czabański podkreśla, że przy odtwarzaniu wieży pomocny był fragment rzutu wieży z czasów powstawania projektów naszej uczelni.

– Jak się później okazało moje rysunki, wykonane na podstawie archiwalnych zdjęć w 98 proc. zgadzały się z dokumentacją dostarczoną mi przez rektora Mazurkiewicza – mówi dr Wiesław Czabański.

Podczas działań wojennych w marcu 1945 roku Gmach Główny Politechniki Gdańskiej ucierpiał najdotkliwiej. Spłonęła niemal cała centralna część budynku z główną klatką schodową. Doszczętnie zniszczona została aula, rektorat i biblioteka główna. W całym tylnym trakcie runęły wszystkie stropy. Po wieńczącej budynek wieży pozostała jedynie zniszczona stalowa konstrukcja i stalowe schody.

Na szczycie wieży stała figura, trzymająca w opuszczonej prawicy otwartą księgę, a we wzniesionej nad głową lewej ręce kaganek, z którego wychodził w górę płomień. Atrybuty figury pozwalają interpretować ją jako Naukę.

 – W albumie wydanym w 1904 roku na otwarcie Politechniki twórca całego zespołu Politechniki Gdańskiej i jej profesor Albert Carsten napisał, iż nad głównym frontem gmachu głównego wznosi się wieżyczka dachowa, zwieńczona trybowaną w miedzi pozłoconą figurą, przedstawiającą Technikę. Nauka jest pojęciem szerszym zawierającym w sobie różne dziedziny, także technikę – mówi wybitny znawca Gdańska Andrzej Januszajtis, emerytowany pracownik PG, dawny dziekan Wydziału Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej.

 – Przywracanie dawnej świetności gmachowi, który należy do najpiękniejszych w Gdańsku to wspaniała inicjatywa – podkreśla doc. Andrzej Januszajtis.

Złocenie detali architektonicznych odbywa się w innej technice niż powszechne wyobrażenie. Powierzchnię pokrywa się złotem z kwadratowych cieniusieńkich płatków o łącznej powierzchni 64 cm kwadratowych każdy. Na samą tylko figurę Alegorii zużytych zostało 1250 płatków złota konserwatorskiego.

Praca nad Alegorią została rozłożona na kilka etapów. Pierwowzór wykonała w plastelinie, w skali 1:5 dr sztuki, rzeźbiarka Dąbrówka Tyślewicz z Katedry Nauk Wizualnych Wydziału Architektury PG. Artystka pracowała z modelką Anną Baczyńską, która na co dzień uczy w przyszpitalnej szkole w Redłowie.

Gipsowa figura o wysokości 2,65 m powstawała w Warszawie w pracowni rzeźbiarza Wojciecha Wojnarowskiego, który wygrał konkurs na wykonanie dzieła. Okazało się, że zadanie jest dosyć skomplikowane. Liczba poprawek podobno przejdzie do historii. Długo dyskutowano nad wyrazem twarzy postaci, sposobem uniesienia ręki oraz drapowaniem sukni.

Następnie postać została wyklepana w blasze na wzór przygotowanej z gipsu.

!-- Global site tag (gtag.js) - Google Analytics -->